Stefą na Pamir Highway

Tak więc drodzy czytelnicy stało się, 3 sierpnia ruszam Stefką do Azji. Przed nami ok 13-15 tyś. km. Wracamy w drugiej połowie września. Trzymajcie kciuki.
Howgh!

Wielkopolskie wiatraki

W miniony weekend ruszyłem na Stefie w okolice Poznania. Przyznaję, że nigdy jeszcze nie jeździłem motocyklem po Wielkopolsce i chociaż byłem tam chwilę to bardzo mi się spodobało. Mam wrażenie, że nie starczy mi życia na przejechanie tych wszystkich bocznych dróg, szutrów, leśnych duktów które oferuje nasz kraj.

Majówka na Ukrainie

Wyjazd spontaniczny, kolega postanowił w weekend poprzedzający majówkę wybrać się na swojej babci na Ukrainę ( https://www.facebook.com/potrzymajmipiworace/). Pomyślałem, że złapię go gdzieś w drodze i poszwendamy się chwilkę. Spędziliśmy razem 4 dni. Stefa nawinęła na koła 1,5 tysiąca kilometrów.
Pogoda nie rozpieszczała, było zimno i miejscami mocno deszczowo, ale trudy drogi rekompensowało mi doskonałe towarzystwo kolegi Bartka aka  Gompki, którego wcześniej znałem jedynie z forumowych dyskusji.
SR’ki wróciły bezawaryjnie do Polski.
Poniżej kilka fotek.

 

on the road again…

Dużo w moim życiu zadziało się i internety poszły nieco w odstawkę. Całe szczęście mam czas na jazdę Stefką. W zeszłym tygodniu zrobiłem przegląd po przejechaniu pierwszych 1000 km od remontu. Wszystko wydaje się być w porządku.
Kto wie, może pojedziemy w tym roku do Pamiru…

Wrócili

Po 30 dniach tułaczki dotarliśmy do domu. Stefce przybyło 9300 bezawaryjnych km a nam mnóstwo wspomnień. Pod drodze mieliśmy sporo przygód, mam nadzieje opisać je na blogu. Na razie siedzę nad zdjęciami.

Do następnego!

Stefą w świat – Bałkany 2017

Udało się!

Krótkie podsumowanie:

Ekipa: Martyna i Ja

Motór: Yamaha SR500 vel Stefania

Czas: 16 dni

Przejechane: ok. 5290 km

Prędkość podróżna oscylowała między 70 a 90 km/h i była zupełnie wystarczająca na warunki bałkańskie. Na drogach szybkiego ruchu, bliżej Polski, troszkę brakowało.

Śmigaliśmy po drogach Słowacji, Węgier, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Albanii, Macedonii, Bułgarii oraz Rumunii. Spaliśmy pod namiotem na dziko, na wybrzeżu z braku miejscówek, zaliczyliśmy 4 kampingi.

Obyło się bez poważnych awarii, na tak dużym dystansie i w tak starym motocyklu, zerwała się linka obrotomierza, przepaliła kostka lampy oraz zastrajkował napęd licznika. Dwie ostatnie usterki naprawiłem z marszu. Linki obrotomierza na podmiankę nie miałem i nadal nie mam.

W wolnej chwili postaram się naskrobać jakąś relację, a tymczasem zapraszam do małej galerii: